W środę leksyka. Stres... .
Jutro chcę iść do spowiedzi. Daleko odeszłam...
Coś krąży wokół serca, w końcu ukłuje.
W domu tak dobrze mi się uczy, a rano znów trzeba jechać do tej blokowej puszki. Koszmar. Słonko bardzo lubi to moje ostatnie piętro. Chyba otworzę tam saunę. Ludzie będą się zabijać o miejscówki... .
Gdybym stała się nagle bardzo, bardzo malutka... może moje cierpienie też było by malutkie?
Dobranoc
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wytrwałości i owocnie przeżytej spowiedzi. Pozdrawiam bardzo serdecznie i pamiętam w modlitwie.
OdpowiedzUsuń