Koślawy nastrój. Milion niepotrzebnych myśli. A może tylko mi się zdaje, że niepotrzebnych... czemu przyjaźń jest taka trudna, dlaczego my musimy ciągle ranić, ranić, ranić... .
Myślenie o człowieku, podczas gdy samemu jest się człowiekiem. Ranię i jestem raniona.
Ciężko jest wybaczyć komuś, kto nie okazuje nawet w najmniejszym stopniu, że jest mu przykro, wybaczyć, komuś na kim mi zależy, a kto nie potrzebuje tego wybaczenia. Wybaczyć po cichu, pokornie, w tajemnicy...
Ja potrzebuję wybaczyć, ale to jest takie trudne. Ileż mocniej to boli, gdy druga osoba uważa, że nie ma o czym mówić, że to błahostka... . Przyjaciel.. Czy to na pewno przyjaciel?
Cisza, cisza... smutno.
Jutro zaliczenie z tłumaczeń, trzeba zabrać się do pracy, zapomnieć o kłopotach natury moralnej, etycznej i zwyczajnej. Zapomnieć że kocham. Zapomnieć, że jestem, gdy mówię że kocham.
Słowa i myśli, myśli i słowa - same grają w przedziwną grę, której jestem częścią. Planszą, kostką. Zagadką sama dla siebie.
Jakim cudem mieści się we mnie aż tyle uczuć? I czemu te uczucia przeszkadzają mi we wszystkim, nawet w modlitwie... .
Bałagan w pokoju i w sercu. Mokre, pachnące włosy, zeszyt, niepokój.
Zagubiona w czynach i myślach. W przestrzeni niedostępnej dla nikogo z wyjątkiem Boga. Może dlatego nikt inny by tego nie zrozumiał. Ale strach przeszkadza mi schronić się pod Jego skrzydła.
Jeż.