sobota, 3 lipca 2010

Jeż w labiryncie.




Hiob wstał, rozdarł swe szaty, ogolił głowę, upadł na ziemię, oddał pokłon i rzekł:
"Nagi wyszedłem z łona matki i nagi tam wrócę. Dał Pan i zabrał Pan. Niech będzie imię Pańskie błogosławione!"
W tym wszystkim Hiob nie zgrzeszył i nie przypisał Bogu nieprawości.
 (Hi1;20-22)

Ostatnio dowiedziałam się, że powinniśmy błogosławić Boga za nasze cierpienie. Dziękować za zranienia. Może już o tym wspomniałam.. . To wydaje mi się tak trudne jak wejście na Mont Blanc, przynajmniej z moją kondycją. 
Mimo to, odkryłam, że dziękowanie za cierpienie oczyszcza z tego, co potocznie nazywamy pychą i egoizmem. Myślę, że to mnie oddala od Boga. Gdzieś w głębi serca obwiniam Go za moje najgłębsze zranienia, których nie jestem w stanie nawet zrozumieć, o których pragnę zapomnieć. Marzę o tym, żeby móc je spopielić jak kartkę papieru. Ale nie mogę. Mogę złorzeczyć Bogu, lub Go błogosławić. Co powinnam zrobić?
Próbuję dziękować. 

Modlitwa powoli stawia mnie na nogi. Oczyszcza. 
Eucharystia jest jak opatrunek. 

Ja sama jestem jak jeż. Nikt do mnie nie podejdzie. A sama potrafię pokłóć i siebie. Tylko Jezus potrafi się do mnie zbliżyć. Mimo, że kłuję. 

Moje życie przypomina mi ostatnio labirynt. Który z każdej strony jest zamknięty. Chodzenie po nim wydaje się być bez sensu, a jednocześnie jest jedynym sensem. Jeż w labiryncie. Prawie groteska. 
Ktoś powiedział mi, żebym czytała księgę Hioba i w jego imię starała się wstawić swoje.
Czy moja wiara może być, jak wiara Hioba? 

Jak wyjść z zamkniętego labiryntu?

1 komentarz:

  1. To co niemożliwe jest u ludzi, możliwe jest u Boga. Pan Bóg jest też tym, który mówi do nas nie lękajcie się. A jeśli tego od nas pragnie to znaczy, że chce nam to też dać, chce dać to Tobie. Ave, kiedy cierpimy Bóg jest tak naprawdę najbliżej nas. Bo jesteśmy wtedy przez to bardzo do Niego podobni. Proś codziennie Pana Boga o uzdrowienie i o to, żeby kruszył mury labiryntu i pokazał Ci wyjście. Modlę się z Tobą. Pozdrawiam, z Panem Bogiem!

    OdpowiedzUsuń