piątek, 7 stycznia 2011

naprawdę nic mówić

Czy serce, które nie zaznało cierpienia, potrafi kochać prawdziwie?
Miłość... przez wieki wielu próbowało ująć ją w słowa. A jednak, tak jak nie można wyrazić słowami uczucia wiatru muskającego twarz człowieka... tak ciężko jest wyrazić miłość.


Ściśnięte serce.
Gdzie ten świat, który wymalowano na moich oczach; gdzie wszyscy moi przyjaciele..

Czy naprawdę zostanie już tylko tyle?

czwartek, 6 stycznia 2011

Serce zawsze pozostaje pełne

"Natura sprawiła, że Sara wolała dawać niż brać, i nie zdając sobie z tego sprawy, robiła po prostu to, co lubiła. Nie miała przy tym pojęcia, co to oznaczało dla biednej Becky i że Becky widziała w niej, Sarze, jakąś cudowną dobrodziejkę. Jeśli za sprawą natury wolisz dawać niż brać, rodzisz się z otwartymi rękami i takie też jest twoje serce. I jeśli zdarzają się chwile, że ręce masz puste, serce zawsze pozostaje pełne. Możesz wtedy dawać ludziom co innego, prosto z serca: ciepło, dobroć, słodycz, pociechę w strapieniu i śmiech. I czasem taki wesoły serdeczny śmiech jest najlepszą pomocą dla innych. "

"Mała Księżniczka"  Frances Hodgson Burnett.



Wczoraj, pochłonęła mnie ta "naiwna bajeczka", jak nazwała to moja mama ;)) . Książka mojego dzieciństwa. Chapnęłam ją w mgnieniu oka, wyłapując (niestety) wszystkie błędy stylistyczne, frazeologiczne i literówki - co zawsze mi trochę psuje zabawę. Co swoją drogą robią z człowiekiem studia humanistyczne.. ;P .
Zauważyłam, że brakuje mi dziecięcego spojrzenia na świat, na moje życie, na Boga. Nie mogę jednak powiedzieć, by wkradła się we mnie dorosłość. Nie czuję się dorosła. Ale dziecko, które we mnie siedziało gdzieś mi się zgubiło.
Podobno dobrze widzi się tylko sercem, czego uczy nas Mały Książę (swoją drogą jaki zbieg okoliczności, że w tej samej notce cytowałam już też Małą Księżniczkę ;)) nie planowałam), a ja chyba zapomniałam patrzeć sercem. Chodzi oto, że zasłoniłam oczy mojemu sercu, i teraz nareszcie się nad tym zatrzymałam. Zatrzymałam się nad swoim życiem, bo biegłam ciągle gdzieś, ale nie wiedziałam gdzie. Dziwne, że kiedyś wiedziałam. Gdzie to zgubiłam?
Czasem trzeba odłożyć poważną literaturę "dla dorosłych" i wrócić do "naiwnych bajeczek", żeby wreszcie dostrzec co robimy z własnym życiem. Że zgubił się cel, że nie ma świeżego dziecięcego spojrzenia, że nie jest w porządku, choć wciąż powtarzamy sobie uparcie, że jest.
Ale to Sara musi nam podpowiedzieć jak mamy żyć... .

Zastanawia mnie i zadziwia, jaki mamy talent do gubienia wartości i gubienia siebie samych... .

Walczę obecnie o modlitwę, o siebie w rękach Boga. Bo nowa "ja" wyrywa się z Jego rąk.

Zaczęła się sesja, więc moje życie przez najbliższe dwa tygodnie będzie przypominało trąbę powietrzną.

Chciałabym wyjrzeć przez okienko w poddaszu mojego serca, spojrzeć razem z Sarą na zachód słońca, i zobaczyć coś ponad dachami Londynu moich niejasności. Uciec na chwilę od swojego bałaganu.
Tylko, że podobno ucieczka, nie jest dobrym rozwiązaniem.