piątek, 17 sierpnia 2012

sztorm

i ja. 
ja w sercu burzy. burzy emocji i nieprzyjemnych zdarzeń. Sytuacji, które obciążają barki i przyginają do ziemi. Burza i ja. Sztorm nerwów i niemiłości.  Nie kochania.

Ostatnio tak jest non stop. Najgorzej było w tamtym tygodniu, zresztą widać to po notkach. Ale.. najpierw ta piosenka w której jakby na złość wplecione są słowa Ewangelii, a potem Maryja mnie pociągnęła ku górze, bo już tonęłam. i to dosłownie. A potem spowiedź, jak cud... i nagle zaczęło się robić źle.  Jak nie po spowiedzi.
Przypominam ostatnio kolejkę górską. Raz na górze, raz na dole... na górze, na dole, na górze, na dole.... i tak w koło. Na okrągło. Nieustannie. Dziś myślałam, że nie zniosę. Rano lepiej; późnym ranem koszmar; południe - ok; popołudnie -dół; wieczór i aktualnie - w porządku. Raz po raz. Ale nie o tym chciałam pisać. Jest bowiem ktoś dzięki komu nie załamałam się jeszcze totalnie.
Bo popołudniu dokładnie 6 słów trafiło we mnie, jak 6 ostrych strzał. Jedno zdanie i runęła moje nowo nabyta nadzieja. Słowa.. mogą boleć. Przebijają serce. Czuje się je jeszcze bardzo, bardzo długo, a pamięta na zawsze. Czułam się bezwartościowa, zmęczona, bezsilna... smutna. Poszłam do swojego pokoju, położyłam się na łóżku i zapytałam siebie : "Co ja mam teraz zrobić". I wtedy pomyślałam, w ułamku sekundy, że nie siebie powinnam o to zapytać. Otworzyłam Pismo Święte na chybił - trafił i przeczytałam:

27 Czemu mówisz, Jakubie,
i ty, Izraelu, powtarzasz:
«Zakryta jest moja droga przed Panem
i prawo me przed Bogiem przeoczone?»
28 Czy nie wiesz tego? Czyś nie słyszał?
Pan - to Bóg wieczny,
Stwórca krańców ziemi.
On się nie męczy ani nie nuży,
Jego mądrość jest niezgłębiona.
29 On dodaje mocy zmęczonemu
i pomnaża siły omdlałego.

30 Chłopcy się męczą i nużą,
chwieją się słabnąc młodzieńcy,
31 lecz ci, co zaufali Panu, odzyskują siły,
otrzymują skrzydła jak orły:
biegną bez zmęczenia,
bez znużenia idą. 
(Iz 40, 27-31)

 Poczułam mieszankę wszystkich uczuć świata. I zaufałam Panu. Po długim błądzeniu po grząskich obszarach niewiary.. nagle zrozumiałam, że to odpowiedź. Odpowiedź na moje zmęczenie, bezsilność, smutek. 
Nie mogę powiedzieć, że nagle mój nastrój się odmienił, że los się odwrócił, że przypominam teraz wesołego skrzata pląsającego po bajecznie kolorowej łące wśród tęczowych baniek mydlanych. Nie. Przypominam teraz bardzo smutnego skrzata siedzącego przed laptopem i słuchającego w kółko jednej i tej samej piosenki. Nie odmienił się mój los, ale poczułam, że nie jestem sama, że mam wsparcie i to nie byle jakie. Bóg- Stwórca wszystkiego, pochylił się najniżej jak się da. Interesuje Go los tak małej, nic nie wartej istotki jak ja tutaj. 
Wymiękłam. 
Jak wszystkie misie mam bardzo mały rozumek.. i nie obejmuje on tego w najmniejszym stopniu. 
Najpierw zmiażdżona i teraz taka mała jak paproszek. I On. Wielki Bóg. 

Bardzo mała i bardzo Wielki.

do licha 

To był koszmarnie trudny dzień. Za to zakończony przemiłym spacerkiem z najcudowniejszą przyjaciółką. 
A teraz zmęczony, smutny skrzat musi odpocząć. za dużo wrażeń (przed chwilą napisałam słowo "dużo"
 przez "rz"). Naprawdę muszę iść już spać.

Bańkowych snów


poniedziałek, 13 sierpnia 2012

nie żyję naprawdę umieram powoli

tęsknię za Tobą... jestem taka zmęczona. jest tak.. ciemno. tak zimno.

powiedz mi to, co córce Jaira. powiedz mi

...wcale nie umarłaś lecz śpisz...

nie żyje naprawdę, umieram powoli

Talitha kum,
Mówię Ci dziewczynko wstań,
Ona nie umarła,
lecz śpi,
jeszcze życie wyjdzie Ci...

Love story, Talitha kum

Nie chcę więcej pisać. Te słowa mówią wszystko. 
Dziś pada. Jest zimno... temperatura otoczenia zlewa się z temperaturą niepokoju w sercu. I lęku. 

Kiedy usłyszałam to- Talitha kum - mówię Ci, dziewczynko, wstań ... coś zrozumiałam.