poniedziałek, 8 lutego 2010

Takie czary życia

" Istnieją czary,które dają ludziom szczęście i radość,
Taka magia istnieje na świecie, by ze smutku dna wzlecieć ku niebiosom,
I są dla ludzi marzenia do spełnienia,
Istnieje taka chwila, gdy płaczesz z radości,
I bywają dni, które trwać chcą wiecznie,
Są schody , na których końcu znaleźć można ramiona tęskniące,
I są takie serca, które kochać chcą Ciebie,
Bywają też rzeczy pozornie niemożliwe, o ich istnienie nikt nie podejrzewa,
Są też tacy ludzie, którzy nie chcą w to wierzyć,
A magia taka istnieje... w nas. "

-Beata Sydańska . 


Życia iskierki płoną w ludziach, których mijam na ulicy, kiedy idę swoją drogą codziennie. Widzę te iskry, można zobaczyć je w oczach ludzi. Dni w nich zapisane, są różne, ale iskry wciąż płoną żywym ogniem. Nie można ich zgasić zanim nie wypalą się same. Można płonąć. Można żyć. 
Płonąć to jak żyć - boli. Sztuką jest żyć. Mimo bólu. Płonąć.  

Widzę na ulicy ludzi. Idą. Swoimi ścieżkami, namalowanymi niewidzialną kreską, niewidzialną ręką. Poeta powiedział, że nie wiemy jakie są nieba i piekła ludzi mijanych na ulicy. Poeta miał rację. Widzę tych ludzi, i zastanawiam się jakie mogłyby być ich nieba i piekła.. bo znam swoje.
Widzę ludzi, którzy byli, i którzy będą. Przechodzili przez piekła i przeszli przez niebo.. ich oczy mówią to samo, choć opowiadają różne historie. 
Czytam. 
Przechodzę pustą, zaludnioną ulicą. 
Myślę, że warto przejść piekło, żeby choć zajrzeć do nieba. 

Dzisiejszy dzień był dobry ;) , katar nadal się trzyma, ale ja też się trzymam. 
Lubię patrzeć na takie codzienne czary życia. Jest cisza i wszystko dzieje się w ciszy. W ciszy kochamy - to dźwięk kochania ;) . 
To magia życia. 

Takie małe czary. 




niedziela, 7 lutego 2010

20

Mogłabym być tu sama ;) ale wolę być z Wami. Dobrze mieć Kochanych blisko. Szczególnie gdy się nie za bardzo umie jeździć na lodowisku życia. Ale mnie ciągle ktoś uczy jeździć ;).
Kochać to bardzo nie wiele... a zaraz tak dużo, że czasem, aż braknie na to we mnie miejsca.

Żyć aby kochać, kochać by żyć.
Czy potrzeba czegoś więcej?
Nie.. to wystarczy.


Więc, można by zapytać, czemu dzisiejszego wieczoru jestem smutna?
To tylko urodzinowa tradycja. Chora i smutna ;) jak co roku - norma. Ale za to są refleksje. I są ukochani.. i Najukochańszy.
Mi nie potrzeba dużo do szczęścia ^^

Dzisiaj mija 20 lat odkąd tu jestem.
Bóg wiedział co robi ;)

;*

Tańczę w deszczu łez, uśmiecham się ;) jakby nikt nie patrzył. Bo tu jest co dzień .. o Niebo lepiej ... ;)
tylko tyle. 

poniedziałek, 1 lutego 2010

Animatorstwo

Kim powinien być animator? To pytanie nabrało dla mnie wczoraj nowego sensu. Stało się bardziej realne, poważne. Chociaż zastanawiałam się nad istotą animatorstwa już wiele razy wcześniej, to dopiero wczoraj odkryłam nowe oblicze tego słowa...
Animatorstwo to krzyż. Ciężki krzyż. Odpowiedzialność i to ogromna. Co więcej jeszcze dziś trafiłam na słowa "Nie ma łatwego animatorstwa.. " - na innym blogu.
Coś w tym jest, że na każdym kroku coś każe mi się nad tym na nowo, i na nowo zastanawiać.
Wg, księdza Danielskiego animator jest to :
- Człowiek, który przekazuje nie swoje. Musimy pamiętać, że nasz przekaz musi być jak echo Słowa Bożego. To bardzo trudne, ale nie wolno o tym zapomnieć -Człowiek nawrócenia. Animator to człowiek, który sam ciągle się nawraca. Wciąż i wciąż.
" I tylko wtedy będzie on miał moc, stawiając sobie wymagania, postawić wymagania z miłością... ".
-Człowiek pokutujący., " który z Chrystusem dźwiga krzyż za zbawienie ludzi".
-Człowiek modlitwy - człowiek który " daje świadectwo tego, Duch Święty w nim czyni. I on w swoich odezwach modlitewnych nie będzie się popisywał, ale się podzieli."
-Człowiek Eucharystii. "W Eucharystii będzie wszystko rozwiązywać, do Eucharystii dochodzi i z Eucharystii wychodzi cała jego posługa."
- Człowiek posłuszeństwa. "Posłuszeństwo współodpowiedzialne, to znaczy, że na mnie można liczyć. Że ja nie tylko nie zaniedbam, ale też nie wyskoczę ponad czy poza to.. ". To także człowiek posłuszeństwa swojemu kierownikowi duchowemu, to człowiek który już regularnie się spowiada, i posiada swojego stałego spowiednika, który na pewno go zna.

"Już na pewno prowadzić może i regulować także nie raz to wszystko, co jeszcze się ze starego człowieka plącze mu w posłudze animatora. Bo jest to danie w ręce młodemu człowiekowi bardzo trudnych spraw i dużej odpowiedzialności"

-Człowiek jedności, "który scala a nie rozbija".


"Bo jeśli ten człowiek nie ma modlitwy, nie ma Eucharystii, nie ma posłuszeństwa wobec spowiednika i moderatora, nie ma pokuty i nawrócenia i ducha przekaziciela - to ten człowiek ciągle będzie starym człowiekiem, będzie rozrywał, rozbijał i psuł. I sam będzie porozbijany i innych będzie rozbijał. "
Ksiądz Wojtek ujął animatorstwo w nowym świetle. Po raz pierwszy widzę wizję animatora nie gloryfikowanego. Nie wielkiego niemal "nadczłowieka". Bo niestety wizja takiego animatora plącze się po jeszcze wielu głowach, i wielu ludzi wprowadza w błąd.
Od siebie dodać mogę, że animator to człowiek, który nieustannie nad sobą pracuje. Nie ustaje w tym co robi, nie dopuszcza do kłótni i nie unosi się pychą.
Pracuje nad tym wszystkim, choć to nie znaczy, że to wszystko osiągnie od razu, lub kiedykolwiek. Ale jeśli będzie pracował.. to będzie dobrym animatorem.
Świadomość, że animatorstwo to krzyż, sprawia, że można zobaczyć je w innym świetle. Bliższe jest dzięki temu Chrystusowi. Nie w świetle chwały i wywyższenia, ale w cieniu pokory.. .


Wczoraj, oprócz tego przeżyłam piękne chwile, i jedna z nich, choć krótka, głęboko zapadła mi w sercu. Przed Eucharystią, lektor chodził między nami i roznosił komunikanty, które trzeba było sobie przełożyć do oddzielnego naczynia, jeśli chciało się przyjąć Komunię Świętą. Trochę się pośpieszyłam, i gdy już to zrobiłam, doszło do mnie, ze nie jestem pewna, czy mogę przyjąć Komunię. Spanikowałam, ale podjęłam w ostatniej chwili decyzję, że w tej chwili muszę porozmawiać z księdzem. Wybiegłam na korytarz gdzie stały animatorki. Widziałam w przejściu jak ksiądz Marek, już przyszykowany do sprawowania Mszy Świętej, rozmawiał chwilowo z diakonem.Oczywiście, jak to ja od razu speszyłam się i powiedziałam do jednej z animatorek, że chyba muszę zamienić słówko z księdzem, tylko nie wiem czy nie jest już za późno, bo przecież zaraz rozpocznie się Eucharystia. Ona odpowiedziała mi tylko "Nie. Idź. Twoja sprawa jest ważniejsza", i popchnęła mnie w kierunku, gdzie siedzieli księża. Podeszłam i poprosiłam o chwilę rozmowy, która później skończyła się rozgrzeszeniem. Oprócz informacji, ze moja sprawa ważniejsza jest od tego że wszyscy czekają już na rozpoczęcie Mszy Świętej, zaskoczyło mnie jeszcze, że ksiądz rozmawiał ze mną spokojnie. Nie poganiał mnie i słuchał cierpliwie tego co mówiłam, chociaż wszyscy już czekali, a i tak byliśmy już spóźnieni z Mszą Świętą. Widziałam w jego oczach taką miłość, jaką rzadko spotyka się w oczach ludzkich. Muszę jednak przyznać, że z tą miłością zapisaną w spojrzeniu spotykam się ostatnio naprawdę często, co jest dla mnie czymś nowym i pięknym.
Wspomnienie późniejszej Eucharystii wydaje mi się jakby snem. Pięknym snem. Myślę, że chyba za każdym razem odkrywam Eucharystię na nowo.. . Zawsze jest ona tak samo piękna i nowa. Choć , jasne, że czasem są różne trudności.
Ogólnie wczorajsza diecezjalna odprawa animatorów w Łukowe, wniosła do mojego życia coś nowego. ;) Coś nowego wniosła do mojego animatorstwa, i zasiała ziarna, które być może, gdy nad nimi popracować, wydadzą piękne owoce.
Odkryłam też, co więcej, zupełnie nowe spojrzenie na Namiot Spotkania oraz modlitwę w sensie ogólnym, ale może o tym innym razem ^^ .

To był piękny dzień. Dzisiejszy zresztą też.. . .
Martwię się tylko o mamę... i jakiś dziwny niepokój mam w sercu, ale nie mogę umiejscowić jego źródła. Może ma ono związek z M. Tylko dlaczego?

Eh.. ;)
Dobranoc!


Ps. Cytaty pochodzą z homilii ks. Wojciecha Danielskiego
.