poniedziałek, 6 czerwca 2011

Sen liże rany serca

W środę leksyka. Stres... .
Jutro chcę iść do spowiedzi. Daleko odeszłam...

Coś krąży wokół serca, w końcu ukłuje.

W domu tak dobrze mi się uczy, a rano znów trzeba jechać do tej blokowej puszki. Koszmar. Słonko bardzo lubi to moje ostatnie piętro. Chyba otworzę tam saunę. Ludzie będą się zabijać o miejscówki... .


Gdybym stała się nagle bardzo, bardzo malutka... może moje cierpienie też było by malutkie?

Dobranoc

1 komentarz:

  1. Wytrwałości i owocnie przeżytej spowiedzi. Pozdrawiam bardzo serdecznie i pamiętam w modlitwie.

    OdpowiedzUsuń