piątek, 25 stycznia 2013

nie pantofelek


Za plecami okno z lazurowym niebem i słońcem roztaczającym wdzięki po całym, dość ponurym, białym placu. Zimno. Za oknem - to zrozumiałe, ale tu? i do tego smutno. Dopadł mnie demon lenistwa. Koniec. Fonetyka - leży. Różewicz - leży. Historia Literatury Polskiej - leży. Książki - leżą. A ja nie leżę, choć mam ochotę. I tak wygląda sytuacja dziś, w tej konkretnej chwili mojego życia. Niezbyt budujące.

Zmęczenie wychodzi spod powiek, (to takie dziwne uczucie, jakby pod powiekami były maleńkie, maciupeńkie igiełki) myśli krążą, krążą i nie mogę ich pozbierać, powyłapywać i pochować do odpowiednich przegródek, żeby wreszcie dały mi spokój, albo chociaż miały jakikolwiek sens. Nie pomaga pisanie w zeszycie, nie pomagają zwyczajne próby układania... . Nie pomaga nic. Jest chaos. Już jutro..., ale lepiej nie. Nie trzeba o tym pisać. Trzeba się pomodlić. Jeśli ja nic nie mogę... to może On. 

Nadal czuję się przed Nim związana. 


nevermind

Dziś na poetyce rozprawialiśmy o Różewiczu, Bursie i Herbercie. Każdy z nich coś mi dziś powiedział, choć dwóch z nich już nie żyje, a trzeci mieszka w dalekim (niedalekim?) Wrocławiu i ani myśli przyjechać. językiem poezji można mówić bez poruszania wargami.

Pantofelek


Dzieci są milsze od dorosłych
zwierzęta są milsze od dzieci
mówisz że rozumując w ten sposób
muszę dojść do twierdzenia
że najmilszy jest mi pierwotniak pantofelek
no to co
milszy mi jest pantofelek
od ciebie ty skurwysynie. 

Andrzej Bursa

2 komentarze:

  1. On zawsze słyszy. I zawsze pomaga. Wystarczy Mu zaufać.

    OdpowiedzUsuń
  2. kilka razy już czytałam ten wiersz i za każdym razem mnie rozkłada na łopatki.. ;)

    OdpowiedzUsuń