środa, 9 lutego 2011

zmiany

 Gdybym potrafiła określić, jak się teraz czuję, pewnie bym to zrobiła. Nieskładny chaos to określenie, które bardzo często dobrze pasuje do mojego wnętrza. Jedno jest pewne, że Jezus umie ten bałagan ujarzmić. Nie wiem, jak to robi. Po prostu robi. Namiot Spotkania, Eucharystia... i jest pokój. Nie umiem tego dokładnie określić, ale jest we mnie bardzo głęboki pokój, i pewność, że idę po omacku trzymając za rękę kogoś kto ma światło przed sobą. Po dość długim błądzeniu w ciemności, teraz znów trzymam Jego dłoń. I chciałabym, żeby tak zostało ;) . Doświadczam ostatnio Jego działania, Jego Miłości, Jego Ducha, o to jest po prostu coś... czego nie da się wyrazić słowami, by to przekazać tak, jak by się rzeczywiście chciało... . Coś niezwykłego. Kiedy to piszę, muszę się uśmiechać, nie mogę inaczej ;) .
Ale po kolei.
Pominę heroiczny czyn, jakim było dla mnie pójście na Eucharystię, i podjęcie się czegoś, co uważałam za niemożliwe. Zaufania Mu wbrew sobie. Zrobiłam to, i zadziwiające były i są skutki. mianowicie, Bóg podźwignął mnie z tego w czym tkwiłam. A tkwiłam w czymś, czego nie umiem określić. Na pewno byłam daleko od Niego. 
Potem pojechałam na DSA z taką głęboką pewnością, że dam sobie radę, że Ktoś mnie prowadzi. I to był niezwykły czas dla mnie. Niezwykłe świadectwo, które trafiło prosto do mojego serca. Potem bardzo szczera spowiedź. I spojrzenie czyichś oczu... . Tyle wystarczyło mi, żeby usłyszeć głos Jezusa i spojrzeć Mu w oczy. Ponadto moja animatorka dała mi odpowiedź na pytanie, w sprawie którego prosiłam Pana o światło. 
Coś wspaniałego. 

Teraz jestem po sesji. Wszystko "do przodu". A ja? A ja od ok dwóch tygodni nie byłam w dołku ;) . Robię codziennie NS, czuję Bożą obecność, odkrywam na nowo przyjaciół. I siebie. I Boga. I... to jest dla mnie coś absolutnie nowego. 

Nadal myślę o moim życiu. Patrzę w przód, ale jak powszechnie wiadomo, nie wiele można tam zobaczyć. Żyję tym co jest teraz. A jeśli ktoś dobrze mnie zna, wie, że jestem niespokojna, kiedy nie mam szczegółowego planu ułożonego w głowie lub na papierze przed nosem. Inaczej się gubię. A teraz uczę się wszystkiego od nowa. Stawiam nowe kroki, patrzę innym, świeżym spojrzeniem na świat. Staram się nie próbować być idealna... dążenie do perfekcyjności, nie służy mi tak na dobrą sprawę.
Krok za krokiem, badam grunt pod stopami. Ale już go czuję ;) znów. To jest piękne uczucie ^^ . 

Miałam dziś budującą rozmowę z przyjaciółką. Kolorowałyśmy malowankę :P :P - z biegiem lat stajemy się  coraz bardziej jak dzieci. Ale ja to lubię :P . Szaleństwo po prostu.

Eh, ja nie śpię a śnię. Muszę wyjść z tego stanu zanim czar pryśnie. Nie jest za kolorowo, ale aż się boję, że jest za dobrze ;) . 

Na razie to tyle. Wiatr za oknem, i taki spokój. Może cały świat jest już cichy, może choć przez chwilę nikt nie cierpi? Może nikt nie jest głodny, może każdy spojrzy w niebo z nową nadzieją?
Może.. . 


Dobranoc

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz