środa, 20 czerwca 2012

Schowaj mnie..

Zaplątałam się ostatnio w grzech. O cienkich ostrych kolcach. Z początku wydawał się być piękny, jak kwiat. kuszący. Dałam się złapać. Cała się poraniłam i podrapałam, szarpiąc się i rzucając, panicznie bałam się, że się nie wydostanę. Kiedy opadłam z sił, mógł podejść Pan Bóg i mnie ostrożnie wyplątać. Opatrzył moje rany. Jeszcze się goją. 

eh.. bolało. Kilka dni zajęło mi zrozumienie, że bez Niego nic nie mogę. Bo znów sama chciałam działać, znów nie zaufałam. A potem dałam się omamić. Zły czekał na okazję. Nie poradzę sobie sama, a uparta jestem jak osioł. Ciemność mnie ogarnęła. Ale dla Niego ciemność nie jest ciemna. Poszedł po mnie. 

Zosia samosia. Załatwiłam się na szaro. Teraz leczę rany. 

Dobra, dość metafor i poetyckiej szmiry. Nie za wesoło jest ogólnie. Nauka do obrony idzie mi słabo, ciężko, mozolnie i źle. Psychicznie siadam: bo stres; bo dom, a w nim kłopoty, bo bliska mi osoba cierpi, bo nie wiem co dalej; bo mam problemy duchowe; bo on się nie odzywa; bo czuję się nieważna dla nikogo (On, On, czemu tak mało znaczy dla mnie miłość Boga?!), bo... no bo.. . 

"Vowels in English" i innych 39 przyjaciół w tym guście. Zmęczenie psychiczne mnie miażdży. Kusi mnie myśl, żeby się poddać.

Patrzę sobie w oczy Matki Bożej Niezawodnej Nadziei. Bo mam jej obrazek, rzecz jasna. Chciała bym się tak w nią wtulić, jak Jezus. Tak schować się pod Jej płaszczem. Schować się przed samą sobą, przed moją słabością, niewiarą, beznadzieją, nieufnością, zranieniami,  przed... strachem. 




3 komentarze:

  1. +++
    po burzy zawsze musi wyjść słońce..

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że możesz być spokojna powierzając swoje zmartwienia Matce Bożej. Ona otula Cię tym płaszczem, nawet jeśli tego nie widzisz i wstawia się za Tobą do Pana. Zobaczysz, że Pan Bóg Cię przeprowadzi. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak bardzo znajome. Jeeej. Tak bardzo.

    OdpowiedzUsuń