wtorek, 18 grudnia 2012

zaśpiewam Wam o tym, że tonę

W jakim tonie przebiega ostatnio moje życie.. 
Jest basem. Niskim, monotonnym, ale jednak czystym. Jestem ostatnio smutna i ciągle pytam Boga, dlaczego. Powinnam być radosna. Jest Adwent, czas radości, Bóg się rodzi, ... a ja wciąż tkwię w tych swoich. W tych swoich "tych". 
Mimo to jednak widzę, że ten bas jest czysty i to jest tak piękne, że aż boję się, że niedługo się rozczaruję. Najciekawszą i najbardziej zaskakującą nutką mojego życia ostatnio jest dla mnie moja codzienna 5-minutowa modlitwa Pismem Świętym. Dostałam taką radę, kiedyś tam na spowiedzi, żeby modlić się chociaż przez 5 minut dziennie, ale nie zagadywać Boga, lecz tylko Go słuchać! i myślałam sobie - no tak "animatorka"ma modlić się tylko 5 minut dziennie? Ehe, ta jasne. Ej, ale przecież właśnie dlatego miałam wcześniej kaca moralnego - bo nie modliłam się wcale, a jak już to trajkotałam Panu Bogu bzdety i czułam, że ciągle się od Niego oddalam. Postanowiłam w Adwent to zmienić. Ja "wielka" animatorka, modliłam się 5 minut dziennie, a Pan Bóg dał mi przez tę modlitwę takie łaski, jakich nie była bym w stanie sobie nawet wyobrazić. "Jednak Pan błogosławi" - powiedziała by Lidka. (Ależ ja za nimi tęsknię!).
Kolejną nutką są roraty. Byłam co prawda dopiero 4 razy, ale wielkim wysiłkiem, i ogromem silnej woli udało mi się to i jestem ogromnie dumna z tego faktu. Widzę też, jak przepięknie Pan przez roraty przygotowuje nas na swoje przyjście. Roraty były i są dla mnie, teraz, tu, wspaniałymi lekcjami, i polem subtelnego działania Pana Boga w moim sercu, Jego łaską. 
Inna z tych nutek, to duszpasterstwo i ludzie, którzy swoim uśmiechem, takim zwykłym, zupełnie zwykłym, pomagali oderwać się od smutku. Nutka ta co prawda, ostatnio mnie mocno ukuła, szczególnie jedna, ale ... ale nie wszystkie przecież są fałszywe, prawda?
Jest jeszcze kilka tych nutek, ale trzeba za chwilkę wybiegać na fakultet o Wyspiańskim. Wszystkie te nutki składają się na przedziwną melodię, która jest dla mnie trudna do zaśpiewania... ale jednak wychodzi czysto. 

Myślałam ostatnio: "tonę". Ale przecież Piotr też tonął... i kto go złapał za rękę?

1 komentarz:

  1. Właśnie się zorientowałem, że mój ostatni post trochę jest właśnie o tonących.. :) Niech będzie z dedykacją dla Ciebie.

    OdpowiedzUsuń