wtorek, 17 kwietnia 2012

i tak..

Poranek za mną. Tłumaczenie na stylistykę rosyjską skończone. Jakiś czas temu powiedziałam Natalce, że mam problemy z uczeniem się, bo wynik mojego wysiłku jest taki, że i tak nic nie umiem, a jak już to mało (swoją drogą, ciekawe zjawisko przyrodnicze...). Ona, rzecz jasna, zapytała mnie, czy uczę się z Nim, co sprawiło, że mnie totalnie zatkało. Nie wiedziałam, że można uczyć się z Bogiem ;) . Widać, można i muszę przyznać, że skutkuje. Natalia poradziła też, żeby wziąć sobie świętego patrona od każdego przedmiotu, żeby to prowadził i się opiekował. Zrobiłam tak. Muszę przyznać, że... skutkuje ;) . Przede wszystkim jestem spokojniejsza a problemy naukowe rozmyły się. Zauważam właśnie, że nie ma ich za wiele.

Taka mała dygresja. Dzień jak dzień. Jak ja lubię opisywać zwyczajność! Bo moja zwyczajność jest mocno naznaczona niezwykłością, i to jest wspaniałe.
W ogóle lubię pisać.

14:15 - marsz na zajęcia. Potem może biuro. Muszę dziś naruszyć dziewicze, jak na razie, zagadnienie, które mam przygotować na kolejne warsztaty dyplomowe. Takie zwyczajne plany.

Wyjazd do Częstochowy na pielgrzymkę akademicką, w jednej chwili przestał być dla mnie możliwy. Z pewnego powodu - wyjazd się przesunął. A ja w piątek mam warsztaty i niestety, nie zamierzam ich opuścić. Tak trochę.. smutnawo. 

1 komentarz:

  1. Myślę, że to świetne, że potrafisz odnajdować te niezwykłości w nadzwyczajności. To jest dar. Pozdrawiam serdecznie, z Panem Bogiem! :)

    OdpowiedzUsuń