sobota, 12 czerwca 2010

Upał

Ale nie w sercu.
Nie wiem, czy to zmęczenie, ale nie mogę się modlić. Zostawię to jednak, bo naprawdę nie wiem, co się ze mną dzieje.
Powinnam się cieszyć, że wszystkie zaliczenia - zaliczone, wszystkie kolokwia do przodu. Wszystko to za mną. Dzięki piątce z ćwiczeń, jestem zwolniona z egzaminu z historii literatury. Jedna sprawa tylko gryzie moje sumienie, ale nic już nie mogę na nią poradzić. Inna sprawa wygląda tak, że jestem zmęczona. Psychicznie, bo dziś odespałam te zarwane noce z tego tygodnia. Wstałam o 12 w południe. Ale psychicznie, czuję że wysiadam. Jest jeszcze coś.. wiem, że przyjdzie z całą mocą kiedy tylko sesja się skończy i nie będzie już niczego takiego, co mogłoby mnie od tego oderwać. I boję się tego.
Przede mną jeszcze 2 egzaminy. Ustny z PNJA napawa mnie lękiem, rosyjski już trochę mniej.
Za oknem tym razem duchota, spiekota i upał - pomieszane. Wychodząc z domu czuję się jakbym wchodziła do rozgrzanego piekarnika.
Oaza - już jakby trochę realnie zarysowuje się na dalekim horyzoncie września. Ale wystarczy jedno potknięcie, żeby to zaprzepaścić. A CDOR jak się nie odezwał tak i teraz milczy.
Naprawdę nie mam już na nic siły.

Zmęczenie. Strach przed tym co jest i co będzie, gdy minie to co jest.
Zimna pustynia w sercu, chociaż za oknem straszny upał.

I pytanie, co się ze mną dzieje... . I brak odpowiedzi, nie ma na nią siły.
Gdzieś we mnie może tli się jakieś światełko.
Ale jestem zbyt zmęczona, żeby go szukać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz