czwartek, 19 sierpnia 2010

Bo Ty jesteś ze mną.


 Wiatr rozwiewa chmury. Sierpień jest chłodny, w dodatku nie może się zdecydować, czy woli być słoneczny, czy deszczowy. Zupełnie jak kobieta... . 
Jestem skołowana. Mam kłopoty w kontaktach z mamą. 
Moja modlitwa się załamuje. Całą siłą pragnę być z Bogiem, a jednak... . Co się dzieje? 
Niosę sama te ciężary... Jestem sama. Wybrałam to. Przypominam teraz tonącego. Ale w tej fazie, że nie mam siły zawołać. Tonę i nikt tego nie może zobaczyć. Zawsze w ostatniej chwili chwytam się Jezusa. Podejrzewam, że On jest gotów wyciągnąć mnie w każdej chwili. Ja natomiast ... . Nie rozumiem. 

Za ok dwa tygodnie wyjazd na oazę. A ja jestem roztrzęsiona duchowo. 
Boję się. 
Potem od razu praktyki obserwacyjne. Będę musiała napisać dziennik praktyk, i nie wiem, czy sobie z tym poradzę. Boję się rozpoczęcia nowego roku akademickiego. 
Boję się spotkania z koleżankami... mam wrażenie, że przynajmniej część z nich ma do mnie o coś żal. '
Przewrażliwienie? 
Przyjaciółki. Mają swoje sprawy. 
Rodzina. Mam wrażenie, że ich zawiodłam. Mam wrażenie, że oni choć tego mi nie mówią, są jednak mną rozczarowani. Mama powiedziała mi to, czego tak się bałam, że powie. 
Odkryłam wtedy uczucia, i teraz żałuję, bo pogorszyłam sytuację.
Spadam w dół, mimo wysiłków. 

Za mną lecą te wszystkie kamienie - strachy, lęki, obawy, zranienia, samotność w cierpieniu, opuszczenie... ból . Ponad tym wszystkim rozciąga się oddalenie od Boga. Choćbym nie wiem jak  się starała.  Ciągle się boję, że w czymś obrażam Boga, w moim życiu, ale boję się, że tego nie widzę. 
Czy to początek paranoi?
Zaczął padać deszcz. Sierpień... .
Jak ja to robię... .

Podczas pielgrzymki dałam z siebie wszystko. Był upał jak nigdy, duchota, strasznie gorąco. Zmęczenie szybciej dawało się we znaki, trudno było łapać oddech. Przed samą bazyliką w Kodniu o mal nie zemdlałam. Cieszę się, że było mi ciężko. Odkryłam w sobie więź z Maryją. Wszystkie siły straciłam dla Niej. Czuję, że jest przy mnie, mimo tych wszystkich moich... kamieni. Nie pozwala im na mnie spaść i mnie przygnieść. Okrywa mnie swoim płaszczem.

I to chyba tyle... . 
Co mam robić?

1 komentarz:

  1. Ludzie, czasem ci najbliżsi mogą mieć żal do nas o różne rzeczy. Czasem nawet nieuzasadniony. Ale czasem jest tak, że przenosimy te uczucia na relację z Panem Bogiem. Ale Pan Bóg nie jest człowiekiem, jeśli zwracasz się do Niego i prosisz o wybaczenie w sakramencie pokuty to nie tylko On Ci wybacza, ale jak z synem marnotrawnym: jest to dla Niego ogromna radość. Nie obawiaj się, że Pan Bóg się na Ciebie gniewa, jesteś dla Niego radością, po prostu staraj się być coraz bliżej Niego. Pozdrawiam serdecznie, z Panem Bogiem! :)

    OdpowiedzUsuń