piątek, 27 sierpnia 2010

Ponuro.



Cały dzień pada, kropi, ewentualnie popaduje, lub kapie. Z nieba. Szaro jest za oknem, i to dosłownie. Niemniej nie przygnębia mnie ten widok. Lubię spacerować, łazić po naszym sadzie w czasie deszczu. Mimo, że z wierzchu taka pogoda roztacza atmosferę przygnębienia, mi kojarzy się bardzo dobrze. Nie wiedzieć, czemu ;) .

Mimo to, czuję się dziś źle. Fizycznie. Psychicznie też - ale to nie od dziś.
Jestem niespokojna i osłabiona.

Wczoraj było święto Matki Boskiej Częstochowskiej. Nie będę opisywać moich przeżyć, ale jak zwykle w najtrudniejszym momencie musi się okazać, że Ona jest blisko i działa. W Jej święta zazwyczaj, gdy akurat otacza mnie ciemność, dostrzegam światełko, które mnie z niej wyprowadza... .
Dziękuję, Mamo.


Matko Pięknej Miłości, módl się za nami!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz